Dzisiaj, w końcu, pękło 2,000 km. Stwierdziłem, że najlepszy moment na takie rzeczy to środek trasy więc wybrałem się tak:

Bardzo przyjemna trasa z wyjątkiem fragmentu za Starą Dąbrową, kawałek nieutwardzonej drogi, na której miałem wrażenie, że się zaraz wywalę jak gwałtowniej nacisnę klamkę, dlatego też jechałem wolno i rozglądałem się za leśną fauną.
Wrażenia ze 122F po 2,000 km bardzo pozytywne. Do 100 km kanapa jest wygodna, a potem przypominam sobie o istnieniu tylnej części ciała. Podejrzewam, że pozytywy jakie bym wymienił tyczą się każdego motoru więc rzucę tylko kilkoma rzeczami w ramach akcji "co się działo":
– W okolicy 1,000 km zgubiłem cięgło od zmiany biegów, niestety nie udało się dosztukować w okolicznych sklepach, a że byłem za daleko od domu na wracanie na dwójce, to Junaczek wrócił na lawecie (tutaj pierwszy raz się przydało AC)
– Przy 1,500 km (+/- 5 km) zaliczyłem ślizg. 100km/h, mokra droga, pasy i gwałtowne hamowanie. Na szczęście po przygodzie bolała mnie tylko duma. W Janku wymieniono: obudowę od zegarów, przednią lampę, klamkę hamulca, pedał hamulca i końcówkę kierownicy. Kierownica była mocno wykrzywiona, ale do domu dojechałem bez większych problemów i tak wolno jak nigdy... Motor stał przez 4 tygodnie, tydzień czekania na AC (tutaj się przydało drugi raz, oby ostatni) i 3 tygodnie w serwisie. O dziwo kufer nie odpadł i jest tylko trochę zarysowany (Junak 32L). W zasadzie wymienić trzeba było tylko zgięty pedał hamulca i dolną obudowę od zegarów, ale skoro można było skorzystać z AC to wymieniłem wszystko co nosiło jakiekolwiek ślady przygody (poza kufrem). Odnośnie ciuchów – wywaliłem się w takim komplecie Forma Poker, Shima Tarmac, Shima D-Tour, Modeka Chil, HJC TR-1. Rękawica lekko zdarta, spodnie mają drobny ślad tak jakby żelazkiem przejechać po szwie (takie ślizgnięcie świecące), oprócz tego brak oznak przygody.
– Przy 1,750 km pech chciał, że znowu coś się stało. Kilka razy strzelił z wydechu, padł i nie chciał powstać. Tym razem padła cewka, po wymianie śmiga jak dzik za żołędziami
– Przez pierwsze 1,500 km miałem też wrażenie, że niesamowicie trzęsie nim na wysokich obrotach, objawy ustąpiły po przeglądzie i po dokręceniu wszystkich śrub
– Jak mija mnie duży TIR to jeżeli się nie skulę rzuca mną jak flagą na wietrze, ale biorąc pod uwagę, że worek ziemniaków waży więcej niż ja to chyba normalne
– Na długiej prostej nie będę ukrywał, że brakuje mi mocy, ale to tylko 125cc więc nie ma się czemu dziwić

– Pi/drzwi bierze jakieś 3.0L–3.5L / 100 km, ale jak znam życie brałby mniej jakbym jeździł bardziej ekonomicznie
– Dzisiaj zamówiłem szybę, dam znać jak się sprawuje po montażu.
Na koniec ciekawostka, jakbym nie zobaczył na własne oczy, to bym nie uwierzył...
